niedziela, 8 lutego 2015

PREQUEL!

      Witam, dzisiaj mamy dla was z Xeraviną coś specjalnego. Jest to prequel czyli , w naszym przypadku, wydarzenia dziejące się jeszcze przed tymi ukazanymi w prologu. Zapraszamy do czytania ! I KOMENTOWANIA! :)

Rok 1987, dwa lata przed upadkiem Związku Radzieckiego, wschodnia Rosja
To był marcowy dzień. Słońce sprzyjało rybakowi Emanuiłowi Kernowi. W samo południe wyruszył on starą łajbą, pamiętającą jeszcze czasy drugiej wojny światowej, na połów karpi. Starcze plamy już dawno pokryły jego skórę, a siwizna upiększała wygląd Dziadka Mroza. Kern całe życie biedował. Domem nazywał starą szopę, umiejscowioną na skraju jeziora. Ten cierpiący nędze człowiek, codziennie wyruszał na wody, by móc zarobić kilka rubli na jedzenie dla swojej żony i dwóch synów. Jednak tego dnia postanowił zmienić miejsce połowów. Wypłynął na jezioro oddalone od jego domu o siedem kilometrów. To tutaj, na środku tych wód, zakotwiczył swoją łódź. Słońce oświetliło w pełni jego pomarszczoną twarz. Kaczki pływały z jednego brzegu na drugi w iskrzącej się tafli wody. Rybak zarzucił wędkę i usiadł na niskim, drewnianym krzesełku. Podziwiał teraz krajobraz... Zwykły śnieżny las, wokół woda i kaczki. Jednak stary Emmanuił, pomimo swojego wieku, nadal miał sokoli wzrok. Śnieg skrywał wiele rzeczy pod swoimi warstwami . Skrywał tajemnicę tej okolicy...
      Ludzie z pobliskich „wiosek” mówili, że jeszcze siedem wiosen temu widzieli kręcących się tu żołnierzy Armii Czerwonej. Co te stare prukwy mogły wiedzieć o tej spokojnej okolicy? Potrafiły tylko siedzieć w tych swoich zagajnikach i pleść głupoty, by mieć jaki kol wiek temat do rozmowy. Kern nigdy nie słuchał ich gadania. Wszelki kontakt z ludźmi ze wsi był dla niego niewskazany. Wolał siedzieć już na tej rozlatującej się łajbie, niż wysłuchiwać kolejnych głupot, przynoszonych z wioski przez swoją żonę. Ach, jednak te baby ze wsi choć raz miały rację. Pomimo iż Emanuił nigdy nie widział bazy wojskowej, podejrzewał ,że ta kupa żelastwa w oddali, wybudowana na skarpie, to może być właśnie siedziba jakiś tajnych służb wojskowych. Ponieważ żadna ryba nie złowiła się od pół godziny, nie mając nic do stracenia, postanowił zbadać ten tajemniczy obiekt. Odcumował swoją łódź i popłynął na brzeg rzeki. Te staruchy, które zagnieździły się w izbach, tylko gdakały, że nawet mogą być to istoty pozaziemskie. Ale co one wiedziały? Przytykały tylko te garbate nosy w szyby i wypatrywały którego sąsiada by tu obgadać...
      Wyszedł na brzeg. Trochę się bał .Co mogło wyleźć z tego żelastwa na kształt tunelu? Na starość jego też ponosiła wyobraźnia. Z trudem wydrapał się na skarpę, podpierając o wystające konary. Jego buty ciągle zsuwały się po świeżej warstwie śniegu,co uniemożliwiało mu wspinaczkę,ale podołał. Sapiąc, stanął na skarpie, lecz to nie był jeszcze koniec. Musiał wejść do tego ustrojstwa, gdzie nie wiadomo czy kryją się kosmici, czy Armia Czerwona, a może jedno i drugie. Postawił nogę w tunelu. Otchłań jak u diabła. Ciekawe co też tam było. Jedno wiedział. Jakieś licho zawaliło tą konstrukcję,ale dało się do niej wejść. Przedzierał się pośród tymi egipskimi ciemnościami tak długo, dopóki dziennie światło mu na to pozwalało. Musiał przy tym omijać sterczące metalowe bele, pręty i innego rodzaju podobne dziadostwa.
      Aż w końcu przystanął. Z kieszeni wyjął zapałki. Zapalił jedną z nich. Kompletny chaos. Natrafił na jakieś trzy szpitalne łóżka. Co gorsza, nie były one puste. Czyżby zatem trupy? Powstrzymał się od ściągnięcia z nich prześcieradła. O wiele bardziej zaciekawiło go to, co leżało tuż obok nich na biurkach. Ogień już przypalał mu opuszki, musiał zgasić zapałkę i zapalić kolejną. Znów małe światełko. Wolnymi, pomarszczonymi paluchami wygrzebał stertę jakiś dokumentów. Mrużył oczy, ale nic nie mógł odczytać. Tylko te większe litery. Jakieś eksperymenty. Karta pacjenta. Auć... Znów kolejna zapałka poszła.W rogu kartki pieczątka tłustego, czerwonego robala. Co też to mogło być? Może Kern coś wywnioskuje z trupów.
      Stając pół metra od nieboszczyka, porwał od niego prześcieradło. Zwłoki już zdążyły zgnić. Ciało zostało przybite do łóżka pasami. Miało  dziwne blizny zwłaszcza na twarzy. Ropnie, czy coś w tym stylu... Na co ten stary rybak natrafił? Ogień zapałki znów przypiekł mu skórę. Zgasił ją i zapalił czwartą. Zauważył,że przy nadgarstkach nieboszczyka widnieje pieczątka,ale nie mógł odczytać, co  na niej jest, ponieważ trupia ręka  nie chciała się wydostać spod pasów. Po zapaleniu piątej zapałki, postanowił dać sobie spokój. Za dużo tego dnia zobaczył. Zebrał tylko garść  dokumentów, by móc odczytać je w domu. Ciekawe co by powiedzieli ci biedacy z wioski? Stare baby na pewno by gdakały, że jakaś epidemia zaraz wybuchnie albo że to pewnie Niemcy. Ale on wiedział swoje i nie miał zamiaru nikomu tego pokazywać.
     Kern już nigdy nie wrócił do tego miejsca. Tajemnicza baza po roku całkowicie uległa zniszczeniu, zagrzebując pod sobą wszelkie dowody zbrodni radzieckich... Jednak dokumenty zebrane przez Emmanuiła zachowały się nawet po śmierci jego i jego dzieci. Przyszłe, czwarte pokolenie odnalazło wojskową dokumentację, którą ich przodek trzymał w piwnicy swojej izby. Ze względu na bardzo cenne dane, postanowiły oddać zabytek w ręce rządu i ówczesnej pani premier Petrenko.
/ Prequel pisała Avem

Image and video hosting by TinyPic

2 komentarze:

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem. Akcja mnie pochłoneła, dosłownie. Nie mogłem się doczekać co będzie dalej, co zobaczy ten człowiek gdy wejdzie na brzeg. Oby tak dalej dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak - wow. Trafiłam tutaj przypadkiem i to całkiem niedawno, bo dzisiaj rano. Przeczytałam wszystko, bo niezwykle ciągnie mnie taka tematyka, i naprawdę - jestem pod wrażeniem. Fabuła opowiadania jest ciekawa, a przede wszystkim nieoklepana i niesztapmowa, oryginalna, to się teraz ceni. Irytują mnie tylko błędy i błędziki, bo takowych jest sporo w opowiadaniu. Dziewczyny, piszecie super, ale poważnie powinnyście zainteresować się nad betą, która by wam trochę pomogła ogarnąć szalejące przecinki i nie tylko. Z wlanego doświadczenia wiem, że nie łatwo znaleźć taką osobę, jednak uważam, że powinnyście się o to zatroszczyć. Czasem właśnie te drobne potknięcia wypaczają część sporego kawałka tekstu.
    Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło!
    Szczurołąp

    PS: Genialny szablon, strasznie mi się podoba. Zazdroszczę. :)

    OdpowiedzUsuń