sobota, 9 maja 2015

Rozdział 17 " Omen"

No moi drodzy, zaczynają nam się akcje :) Teraz będziemy was trzymać w ciągłym napięciu :D Przy czym znów mamy powrót do narracji Luny.

Prosimy o wyrażanie opinii w komentarzach! :) Z góry dziękujemy.

         Ruszyłyśmy dwupasmówką przez miasto. Drogę torowały zaśnieżone samochody, które bardziej przypominały teraz rzeźby ze śniegu niż dawne pojazdy. W okół panowała cisza. Ta cisza była dobitna, wręcz grobowa. Zdawało się, że miasto to tętni tylko oddechem duchów. Skóra jeżyła się na sam widok wystającego z balkonu konika na biegunach, który pod wpływem silnego podmuchu bujał się, zrzucając z grzywy sypki śnieg. Co ciekawe, zabawki tego typu pod wpływem kołysania wydawały z siebie rżenie, nawet gdy nie siedziało na nich dziecko. A może w tej chwili siedziało ? I patrzyło ponuro w dół, niczym w stronę dawnego świata, który pozbawił go radości życia, zostawiając tylko jego skrawek, konika na biegunach. Im bardziej zbliżałyśmy się do kołyszącej zabawki, tym pierwszy raz naprawdę bałam się rzeczy tak absurdalnej.
         Idze natomiast wydawało się, że widzi tlące się światło w górnych oknach bloków. Mrużyła oczy za każdym razem, gdy urojenie dawało o sobie znać, a potem gapiła się w niebo, nie wiem czemu. Pomyślałam o jednym: cholera, co tu się stało? Dlaczego to miejsce jest tak przesycone niepokojem? Nie widziałyśmy tutaj żadnych duchów, ale daje słowo, że czułam ich obecność. One chciały, żebym się o tym dowiedziała, bo w pewnym momencie poczułam, że nastąpiłam na coś zniekształconego. Odsunęłam się dwa kroki w tył i przykucnęłam, odgarniając warstwę śniegu. Wymacałam coś miękkiego, ale odniosłam wrażenie, że o wiele bardziej zimnego niż lód. Przez chwilę ręka mi drżała. W myślach zadałam sobie pytanie: odkopać to czy nie? Rozsunęłam śnieg.
-Kurwa!- przeklęłam ,gwałtownie wstając. Iga wybałuszyła oczy.
       Pod lodową powłoką tkwiły zwłoki chłopca. Jego oczy były zamglone. Odniosłam wrażenie, jakby patrzył prosto na mnie, wzdrygnęłam się. Zima stopniowa zatrzymała proces gnicia. Na jego rzęsach trzymały się kryształki lodu, a spierzchnięte usta przybrały mlecznego koloru.
Iga zakryła z powrotem zwłoki dziecka śniegiem. Chyba też nie mogła znieść tego oskarżycielskiego spojrzenia, które szukało wśród nas swojego mordercy.
       Nieoczekiwanie usłyszałyśmy, jak ktoś suwał nogami w śniegu. W naszą stronę podążała nastoletnia dziewczynka, mniej więcej w wieku czternastu lat. Jej stan wskazywał na to, że wirus w jej ciele rozwijał się od dawna, rzeźbiąc swoje szpetne oblicze na zewnątrz. Wysunęłam katanę z pochwy i czekałam aż podejdzie dostatecznie blisko. Gdy tylko uniosła ręce i rozdziawiła szczękę, jednym zamachem ścięłam jej głowę, która potoczyła się po śniegu, zostawiając po sobie szlag bordowo-fioletowej posoki.
Przekroczyłyśmy ciało zombie i poszłyśmy dalej, choć Aristow jeszcze oglądała się za siebie.
-Odnoszę wrażenie, że chcą się na nas zemścić- mruknęła.
-Czemu mnie to nie dziwi?-odpowiedziałam z ironią, Iga spuściła głowę.
Padający śnieg stawał się uciążliwy. Nie tylko utrudniał poruszanie się, ale też pogarszał widoczność. Pierdolona zima!
       Wkroczyłyśmy w następną drogę, która przypominała bardziej tunel śmierci, a widok ten dopełniały wiszące, splątane druty oraz metalowe pozostałości ze słupów elektrycznych. Pewnie zawaliły się pod wpływem wichur. Musiałyśmy uważać, bo niektóre wisiały na wysokości naszych głów. Na szczęście nie znajdowały się już pod napięciem, więc te cieńsze mogłam bez problemu ściąć.
     Nieszczęsne, pojedyncze zombie złapały się w pułapkę, i próbując się z nich wydostać, traciły kawałki ciał. Nie wiem dlaczego przypomniało mi to rzeźnie albo po porcjowane lalki. Jedna kobieta, pozwijana jak ofiara australijskiego pająka,miała tak przeszywające spojrzenie, że nie dało utrzymać się z nią kontaktu wzrokowego. Jej ciało poprzecinane przez mnóstwo drutów, wyglądało jak po długotrwałym biczowaniu. Kawałki sczerniałego mięsa wisiały na wysokości dwóch centymetrów od żeber. Na rozszarpanym ubraniu dało się spostrzec ślady zaschniętej krwi.
        Inne zwłoki zostały rozczłonkowane,a ich nadgryzione części ciała leżały porozrzucane po całej uliczce. Większość trupów albo na ciebie patrzyła, albo spuszczała zwrot. Kilku z nich oczu pozbawiło miejscowe ptactwo, którego tutaj było pod dostatkiem jak robactwa na nieboszczyku. Tam gdzie słychać śpiew ptaków, musi być i życie, przypomniałam sobie powiedzenie babci. Czarny jak smoła kruk, kracząc, usiadł na pociemniałym ramieniu kobiety o przeszywającym wzroku. Zdawało mi się, że poruszyła oczami. Ostry dziób ptaka wyszarpał z jej policzka kawałek mięśnia,a ona tylko rozsunęła usta. Ptaszysko znów wydało z siebie charakterystyczny skrzek, zwołując kolegów na żarło. Na pozbawionej części piór cieniej skórze, uwidoczniła się rozległa egzema, którą zwierzę podrażniało za każdym razem dziobem.
        Nie mogąc znieść tego widoku, wsunęłam sztylet katany w głowę kobiety. Krew z ostrza ściekła po jej okaleczonym ciele. Kruk natychmiast poderwał się do lotu. Był tak odrażający,że mógłby zostać elementem scenografii horroru. Czy był to kolejny szalony pomysł artysty sztuki nowoczesnej zwanym selekcja naturalna?
       W końcu z tego nieudanego teatru zwłok wyszłyśmy na otwartą przestrzeń, gdzie jeszcze bardziej zacinało śniegiem niż tam. Zauważyłyśmy zarys większych pojazdów. Domyśliłam się, że mogły to być autobusy. Rozejrzałyśmy się i w truchcie zaczęłyśmy biec w ich kierunku, ale żeby nie było za łatwo, ktoś zaczął do nas strzelać, a pociski lądowały zaraz koło naszych nóg lub w zostawianych przez nas śladach. Znów zaczęłam przeklinać. W poślizgu wsunęłam się pod jeden z autokarów. Nerwowo zaczęłam oglądać się za swoją towarzyszką. Nagle do moich uszu dobiegł mnie jej krzyk. Wysunęłam głowę blisko koła, by zobaczyć co z nią. Kula przeszyła jej lewą rękę, z której sączyła się krew. Chwyciła się za nią i próbowała przyspieszyć w kierunku autobusu. Byłam w trudnej chwili. Pomóc jej czy nie? Od podjęcia decyzji dzieliły mnie sekundy, ale w tym momencie usłyszałam męskie głosy. Kilku ludzi biegło w tą stronę. Schowałam się głębiej pojazdu,by nie mogli mnie łatwo dostrzec. W pogotowiu trzymałam katanę.
- Stój!- zawołał mężczyzna.
Widziałam, jak stopy Igi obracają się w jego kierunku.
-Kim jesteś? - spytał nieznajomy.
-Jestem od Eugeniusza, przysłał mnie, bo sam dałby rady dostarczyć wam informacji o Red.
-Gdzie twoja koleżanka?
-Kurna!- mruknęłam pod nosem, posuwając się w drugą bezpieczną stronę.
-Tu jest!
Niespodziewanie ktoś złapał mnie za nogę i wytaskał spod pojazdu. Gdy tylko mnie puścił, zasadziłam mu kopniaka w kolano, szybko wstałam i wymierzyłam w niego katanę. Niestety drugi, o wiele silniejszy i potężniejszy ode mnie, chwycił mnie za ręce tak mocno, że wypuściłam swój samurajski miecz.
-Suka!- powiedział mundurowy, którego walnęłam w kolano, wstając powoli i trzymając się za obolałe miejsce.
-Kogo nazywasz suką, dupku?! - warknęłam, wyrywając się.
-Wystarczy!- przerwał naszą konfrontację jakiś blondyn z wyżartą raną na pół policzka. Charakteryzował się wysokim stopniem wojskowym, o czym mówiła pokaźna ilość odznak. Wtedy dopiero zauważyłam, że nie są stąd. Do ich kurtek zostały przyszyte dwie flagi. Pierwsza w barwach czerwono-czarnych i kompasem oznaczała Pakt Północny*, druga była flagą Republiki Syberyjskiej.
-Wasyl , przeproś panią- rzekł blondyn.
-Kopnęła mnie!- oburzył się rudzielec.
-Ciesz się , że nie zrobiłam tego wyżej!-zadrwiłam.
Blondyn chwycił Wasyla za rudą czuprynę.
-Jesteś żołnierzem, idioto! Masz się zachowywać!To twój cholerny obowiązek!- i w tym momencie puścił go tak, że ten zachwiał się i prawie upadłby na pysk. Przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, a potem mruknął niezadowolony;
- Przepraszam...
Nie skomentowałam tego.
-Falecki, puść ją- rzekł do osiłka, który mnie przytrzymywał. Rozluźnił uścisk,a ja natychmiast się wyrwałam.
-Przepraszam za nich, obawialiśmy się, że jesteście zwiadowcami Red- westchnął mundurowy o skandynawskim wyglądzie.- Nazywam się Nikolaj Lestow, jestem oficerem drugiego batalionu polarnego orła SAW*. Słyszałem, że jesteście od Eugeniusza.
-Gdzie Iga?- spytałam beznamiętnie. Przez to całe zamieszanie prawie o niej zapomniałam.
-Przenieśli ją do bazy.
-Najpierw chcieliście nas zabić, a teraz nam pomagacie?
-Tak, gdy tak biegłyście, to naprawdę wyglądało podejrzanie. Musieliśmy użyć ognia, ponieważ te autokary są dla nas bardzo ważne. Będą służyć do przewozu osób odbitych z konwoju i bazy.
      Lestow zaproponował bym udała się z nim i jego towarzyszami do tymczasowej siedziby jego kompanii,gdzie po dotarciu na miejsce wszystko uzgodnimy. Zgodziłam się. Niebo nieco się rozchmurzyło. Nad zaparkowanymi autobusami zobaczyłam metalową rzeźbę, która wzbijała się ponad kłębiące się śniegowe chmury.
      Słyszałam kiedyś, że w ramach protestów przeciwko rozdzieleniu Rosji, na ulicach wielkich miast ludzie sami się podpalali. Po zakończeniu konfliktu, postawiono im za to pomniki. Czy to nie hipokryzja? Nie wiedziałam, czym miały być te pomniki. Nigdy nie miałam okazji ich zobaczyć. Teraz wiedziałam, że był to monstrualny anioł, bez żadnego wyrazu twarzy, który zamiast rąk miał dwa dwa prostokąty, służące za skrzydła, zbudowane z dużej ilości gałęzi. Całą konstrukcję można było przyrównać do Anioła Północy. Podobno przy wielkich uroczystościach u podnóża aniołów zapalano błękitne ognie. Rosja Wschodnia słynęła z pomników szczególnie tych,których sama zabiła.
             Teraz „ anioł z płomieni” wznosił się nad miastem duchów, nie mając już żadnej wartości dla tego miejsca. Jego szkielet stanowili rebelianci, pochłonięci przez płomienie klątwy demokracji nowego, przeklętego państwa. //rozdział pisała avem
_______________
Pakt Północny- w skład organizacji  wchodziły najbardziej znaczące kraje pod względem militarnym, współpracującym z polityką międzymorza,były to Finlandia, Szwecja oraz Syberia. Państwa te szkoliły na swoim terenie żołnierzy z krajów członkowskich Układu Centralnego,dostarczały nowoczesnej broni i planowały działania militarne.Wspólne decyzje były jednak podejmowane na posiedzeniach centrali w Krakowie, gdzie generałowie trójki państw PP przedstawiali plany prezydentowi Polski, Finlandii, Węgier oraz Grecji.
SAW- Syberyjska Armia Wyzwolenia. Jedna z najlepiej wyszkolonych armii Układu Centralnego.
W skład wojska syberyjskiego wchodziło 45% uchodźców z Rosji Wschodniej.
Image and video hosting by TinyPic

2 komentarze:

  1. Przepraszam, że dawno nie komentowałam, ale coś się zepsuło na telefonie i nie widzę pierwszych liter każdej linijki. (Da się to naprawić?) Całe szczęście, że jest coś takiego jak laptop oraz opcja kopiuj i wklej aby przeczytać rozdział w notatniku.
    Nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam: Iga i Luna zawiadamiajają oddział z Syberii o Redzie, aby zatrzymali ich prawda? Mają im pomóc Filip i Eugeniusz, ale co z Aleksym?! Chyba nie wezmą go tam, co nie?
    Avem, jesteś mistrzynią gęsiej skórki. Dobra robota.
    ~Koreana

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do komentowania przez telefon, niestety nie wiem jak to jest, ponieważ nie korzystam z internetu na telefonie ;-;
    Tak, dziewczyny zawiadamiają oddział z Syberii, natomiast Filip i Eugeniusz muszą wziąć Aleksego, ponieważ nie mają dla niego bezpiecznego miejsca, w którym mogliby go zostawić :)
    I oczywiście dziękuję za komplement, staram się tak pisać, żeby się podobało :)

    OdpowiedzUsuń